Bezsenność w mieście


Tam myślałem jeszcze 15 minut temu. Każdy z nas wie ile w tym czasie może się zmienić.

Zmieniłem szatę graficzną strony i miałem nadzieję, że będę w stanie coś napisać. W tamtej chwili byłem jednak pusty, jak świeżo opróżniona butelka po piwie. Nie miałem żadnego pomysłu co miałbym opisać. Mówiąc szczerze dalej nie mam. Pewnością nie będzie to pełen to tak pełen rozgoryczenia tekst jak poprzedni.

Miałem otwartą stronę główną i spojrzałem w menu Archiwa. Takiego rozstrzału wpisów nie ma chyba nikt na świecie.  Publikowanie tekstów raz na kwartał jest bez sensu. Co prawda nie twierdzę, że będę publikować codziennie. Raz na tydzień wydaje mi się niezbędnym minimum, żeby to miało jakikolwiek sens. Zastanawiam się co z tego wyjdzie.

Mam mały plan. Ciekawe, czy uda mi się go zrealizować. Mam zamiar prowadzić ten dziennik na podwójnej płaszczyźnie. Wszelkie pomysły będę się starał zapisywać na papierze. Następnie będę to poddawał obróbce i publikował. Na ile okaże się to skuteczne sam nie wiem, ale trzeba eksperymentować. Jeżeli dobrze pójdzie to wersja papierowa będzie zawierać również fragmenty scenariuszy, opowiadań i innych bzdur, które w najmniej oczekiwanych momentach wpadają mi do głowy. Może nawet porwę się na komiks.

Jedyne co stoi mi na przeszkodzie w dążeniu do zaprzestania ‚nic-nie-robienia’ jest sesja poprawkowa, której zbliżający koniec maluje się raczej czarnymi barwami. Do tego dochodzi kilka innych spraw, o których rozwodzić się w tym wpisie nie mam zamiaru. Miało być przecież bez uprawiania naszego narodowego sportu jakim z pewnością jest narzekanie.

I jeszcze coś mi wpadło do głowy. Dopisałem kolejną pozycję do listy rzeczy, którymi chcę się zająć w najbliższym czasie. Chodzi mianowicie o zapoznanie sie z programem Photoshop. Dla tych co nie kojarzą polecam Google.

Nie chce mi się.

Te słowa padają ostatnio z moich ust czy wychodzą spod moich palców częściej niż powszechna polska ‚kurwa’. Brakuje mi samozaparcia do wzięcia się za cokolwiek. Mam do pozaliczania tysiące kolokwiów i egzaminów, a nie mam siły by skupić się na nauce. Nie brakuje mi sił za to, do robienia ogromu innych, zupełnie niepotrzebnych czynności. Potrafię bezsensownie godzinami przeglądać setki stron w internecie poszukując właściwie niczego. Oglądam absurdalne filmiki na YouTube i upajam się głupotą innych ludzi, którzy mieli na tyle sił i ambicji by zrobić coś, można by rzecz, konstruktywnego. Gdybym chociaż zajmował się właśnie pseudo kinematografią , zamiast biernie patrzeć na twory innych. Zachwycam się nowo odkrytą muzyką, przetrząsam strony z komiksami, czytam opowiadania, które mimo, że nie raz są kiepskie i tak wywołują na mnie wrażenie. Oddziałuje na mnie nie sam fakt, że ktoś się wziął i zrobił, zamiast biernie przesiedzieć kilka godzin na tyłku.

Podobno przeżywam właśnie najlepsze lata tego życia. Zamiast wypychać szczelnie czas dnia najróżniejszymi zajęciami, rozpycham go balonem nudy i apatii. Chciałbym komponować utwory, rysować komiksy i pisać opowiadania. Tak. Może i się do tego nie nadaję, ale jak mam to sprawdzić skoro tego nie robię?
Narzekam na brak czasu?

Dobrze nikt nie słyszy moich myśli bo powinien zdzielić mnie porządnie patelnią w głowę. Patelnią, na której nasze babcie gotowały obiady – wielką i ciężką, bo zrobioną z opancerzenia czołgu z demobilu. Jako mokra plama miałbym więcej do zaoferowania (ktoś by zarobił na sprzątaniu mojego padła) niż teraz.

W całym tym szaleństwie udało mi się zdobyć serce kogoś, kto nie wiem czy zasługuje na bycie z leniem mojego pokroju. Może i mam tam jakieś cechy, które mnie wyróżniają spośród bezimiennych mas tego świata, ale na Boga! Przecież ja dalej nic nie robię! Obym otrzeźwiał z mojego zobojętniałego stanu zanim Ona się na mnie zawiedzie. Dokonałbym wtedy duchowego samozniszczenia, odtrącając w obojętności to co w tej chwili dla mnie jest najważniejsze.

Niejednokrotnie postawiałem zmienić ten stan rzeczy jednak nigdy, powtarzam – NIGDY, nie udało mi się tych planów zrealizować. Zatraciłem się we własnych marzeniach o lepszym życiu wypełnionym nowym mną? Tak wiele chciałbym zrobić. Znając siebie samego pewnie wyrzucenie z siebie tego wszystkiego nic nie da.

Zaginiony dziennik w oceanie internetu, morza innych, których nikt nie czyta. To też nie pomaga, ale z drugiej strony sam nie wiem dlaczego ‚zależy’ mi na takiej sieciowej popularności? Łatwiej stać się popularnym robiąc coś arcygłupiego i umieszczając to na YouTube. No tak. Nie mam czasu.

Dobranoc. Jeżeli ktoś odczytuję tą wiadomość niech nie podąża tą ścieżką. Jest bardziej górzysta niż jakakolwiek inna.

Jakkolwiek nie patrzeć, to kolejny wpis o tematyce, z którą miałem się rozstać. Widać ciężko jest. Widać muszę coś zmienić.

Już nawet wiem od czego.